piątek, 18 lutego 2011

Spod grypowej sterty kołder i koców

We wtorek pod stertę kołder i kocy wcisnęła mnie gorączka, rzężenie w płucach i ból wszystkiego – grypa jak nic.
Przez środę chorowałam, a wczoraj z powodu nudy i trochę lepszego samopoczucia, wystawiłam uszy z kołdrowego iglo i w kilku podejściach wykończyłam korale.
Korale z 24 filcowych kulek na woskowanym sznureczku, przetykane szklanymi rurkami. Całość ma długość 70cm.

Dziś zainspirowana kolorami korali, uturlałam postrzępiony kwiat w odcieniach brązu, miodu i rdzy.
Nasuwa mi się skojarzenie z kwitnącą dynią...
Kwiat ma średnicę ok 15cm i posiada dred długi na prawie 45cm.
Turlanie szło mi bardzo chaotycznie i nieskoordynowanie – filcak jeszcze mokry przeszedł sesję fotograficzną i wylądował na grzejniku.
Ja właśnie zabieram się do zakopywania w kołdrze.
Przede mną ciąg dalszy grypowania :/

1 komentarz:

  1. Przepiękny kwiat i wszystko w ogóle !!! Ja w zachwyt wpadłam i nie mogę z tego stanu wyjść :)

    OdpowiedzUsuń