czwartek, 10 lutego 2011

Po weekendowy rachunek sumienia

Po pierwsze - Dziewczyny gorąco dziękuję za porady fotograficzne! Każda na wagę złota, bo z doświadczenia, Waszych prób i błędów.
Niestety w lustrzankę nie zainwestuję, ale porady odnośnie flasha i światła wzięłam sobie do serca, stonowałam tło (niedługo popróbuje na papierze), uprościłam kompozycję, jednak nadal brakuje mi światła dziennego - fotki robie z reguły w środku nocy.

Tak oczekiwany weekend minął pracowicie ale nie filcowo :/
Skończyłam projekt, po przeliczałam i podobierałam urządzenia...ale nie dotknęłam czesanki ;(
Niestety korale nadal czekają na kilka ostatnich kulek, koraliki i sznurek, naszyjnik z dreda i maków nadal nie ma liścia, anioł dostał skrzydła ale głowy stracić nie może - bo jej jeszcze nie ma...
Po raz kolejny potwierdza się fakt, że gospodarka planowa się nie sprawdza.

Wczoraj w nocy skończyłam kwiat zaczęty dwa tygodnie temu...długo się biedak naczekał.
Filcowany warstwowo: zewnętrzna warstwa biała, środek od siwego, przez szarość do czerni. Kwiat postrzępiony, trochę nastroszony, nieregularny, średnica 16-18cm.
Ufilcowany dla pani Oli, na jej wyraźne życzenie. Mam nadzieje, że przypadnie nowej właścicielce do gustu :)

Dokumentację fotograficzną nadzorowała Szczotka.
Kicia często pomaga w filcowaniu, buszuje w czesance, poluje na pojedyncze pasemka, podkrada igły (co jest nie bezpieczne) i czasem kradnie filce suszące się na grzejniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz