piątek, 16 marca 2012

Nadzieja umiera ostatnia...

podobno...ale ja jakoś nie widzę światełka w tunelu...

telefon, wizyta w szpitalu, respirator, monitory, rurki, sondy, kable i kochana osoba w samym środku tej całej maszynerii. W około szum urządzeń, pipanie, wykresy, ciche głosy pielęgniarek i… nic poza strachem i smutkiem. Kolejne wizyty, chwile lepsze, częściej gorsze...

Tak było prawie 6 tygodni temu.
Teraz jest już dużo lepiej...no „dużo” to pojęcie względne, ale jest lepiej.
Przez ten czas zostawiłam wiele spraw i rzeczy na potem, były mało ważne i błahe. Zwyczajnie nie miałam ochoty na gotowanie, filcowanie, muzykę, spacery i ludzi z ich radościami... zatruwałam otoczenie permanentnym smutkiem i pustką, często rozdrażnieniem.

Powoli zaczynam dostrzegać świat w koło, jakoś oswajam się z pewnymi myślami i faktami.
Wykonana jako eksperyment sporo czasu temu tkaninka obrazuje mój stan teraz.



5 komentarzy:

  1. Tkanina ciekawa. Życzę bliskiej Ci osobie zdrowia. Sama żyję z trudnymi problemami zdrowotnymi na co dzień, więc wiem, jak ci ciężko. Ale najważniejsze to się nie poddawać. I tego Ci gorąco życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Plastusiu, dziękuję serdecznie za dobre słowa i wsparcie duchowe. Chłonę wszystkie dobre myśli ze zdwojoną mocą. Dziękuję jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. To straszne, co przeżywasz...i chociaż jest inspiracją dla tak pięknych prac, życzę Ci, abyś nie musiała więcej przez to przechodzić. I aby Bliska Osoba poczuła się lepiej...obojętnie co przyniesie Los.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Nurrgulu za dobre życzenia. Cudze skrzydła są mi teraz bardzo potrzebne, gdy moje zapomniały jak się lata.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa kompozycja...Intrygujaca....
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń