Podczas letniego pobytu na wsi Da podarowała mi pierwszą igłę do filcowania na sucho oraz garść czesanki.
Z tych wiktuałów powstało moje pierwsze dzieło - czterolistna koniczyna. Byłam zachwycona owocem swojej pracy i tak zaczęła się pasja która trwa do dziś.
Z perspektywy czasu koniczyna, która powstała tego letniego dnia nie jest już tak zachwycająca - toporna i nieporadna jest jednak światełkiem w tunelu jakie przyświeca mi cały czas.
Koniczynka o piękny początek :) Oby przynosiła szczęście, powodzenia :)
OdpowiedzUsuń