Naszyjnik z dredów, tym razem odcienie zieleni, turkusu i musztardy.
Nareszcie udało mi się go skończyć. Pani Ela, dla której powstał, ma anielską cierpliwość! Za co jej ogromnie dziękuje.
Dredziki powstały szubko i sprawnie. Natomiast zapięcie i elementy do wklejania sprawiły mi dużo kłopotu. Zamówione w internecie końcówki okazały się nieodpowiednie, szukanie następnych i czekanie na nowa dostawę zjadło trochę czasu. Nastawienie duchowe do świata tez nie sprzyjało pracy twórczej... ale naszyjnik powstał!
Dredów jest 9, każdy w innym kolorze.
Długość naszyjnika to 60 cm + ok 15 cm. łańcuszka do regulowania długości.
bardzo sympatyczny naszyjnik
OdpowiedzUsuńWidzę, Agnieszko, że po ciężkich chwilach odnajdujesz się w rzeczywistości. Naszyjnik dredowy jest wprost genialny !!! Bardzo mi się podoba. Właścicielka na pewno będzie nosić go z dumą. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUlu zawsze znajdziesz dla mnie miłe słowo - to podnosi na duchu.
OdpowiedzUsuńMalwino, dziękuję i szepnę, że często podpatruje Twoje śliczne prace.
Piękne!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://codziswymysle.blog.pl/
Świetny, równiutki, musi wyglądać efektownie
OdpowiedzUsuń