środa, 23 lutego 2011

Wiosennie mi :)

Wróciła zima. Za oknem kosmiczne mrozy, a mnie w duszy gra wiosna!
Chce mi się zielonej trawy, żółtych narcyzów, czerwonych maków, błękitu nieba, zrzucenia szalików i płaszczy.
W poniedziałek pod natchnieniem słonka i wiosennych tęsknot, utulałam kolorowe kulki na korale. We wtorek filco-kulki dzielnie schły na grzejniku, a dziś trafiły na satynową wstążkę i voila!!!
Powstały tęczowe, maksymalnie wiosenne korale :)
 Kulek jest 16, każda ma 2cm średnicy, całość ma długość 85cm.

piątek, 18 lutego 2011

Spod grypowej sterty kołder i koców

We wtorek pod stertę kołder i kocy wcisnęła mnie gorączka, rzężenie w płucach i ból wszystkiego – grypa jak nic.
Przez środę chorowałam, a wczoraj z powodu nudy i trochę lepszego samopoczucia, wystawiłam uszy z kołdrowego iglo i w kilku podejściach wykończyłam korale.
Korale z 24 filcowych kulek na woskowanym sznureczku, przetykane szklanymi rurkami. Całość ma długość 70cm.

Dziś zainspirowana kolorami korali, uturlałam postrzępiony kwiat w odcieniach brązu, miodu i rdzy.
Nasuwa mi się skojarzenie z kwitnącą dynią...
Kwiat ma średnicę ok 15cm i posiada dred długi na prawie 45cm.
Turlanie szło mi bardzo chaotycznie i nieskoordynowanie – filcak jeszcze mokry przeszedł sesję fotograficzną i wylądował na grzejniku.
Ja właśnie zabieram się do zakopywania w kołdrze.
Przede mną ciąg dalszy grypowania :/

czwartek, 10 lutego 2011

Po weekendowy rachunek sumienia

Po pierwsze - Dziewczyny gorąco dziękuję za porady fotograficzne! Każda na wagę złota, bo z doświadczenia, Waszych prób i błędów.
Niestety w lustrzankę nie zainwestuję, ale porady odnośnie flasha i światła wzięłam sobie do serca, stonowałam tło (niedługo popróbuje na papierze), uprościłam kompozycję, jednak nadal brakuje mi światła dziennego - fotki robie z reguły w środku nocy.

Tak oczekiwany weekend minął pracowicie ale nie filcowo :/
Skończyłam projekt, po przeliczałam i podobierałam urządzenia...ale nie dotknęłam czesanki ;(
Niestety korale nadal czekają na kilka ostatnich kulek, koraliki i sznurek, naszyjnik z dreda i maków nadal nie ma liścia, anioł dostał skrzydła ale głowy stracić nie może - bo jej jeszcze nie ma...
Po raz kolejny potwierdza się fakt, że gospodarka planowa się nie sprawdza.

Wczoraj w nocy skończyłam kwiat zaczęty dwa tygodnie temu...długo się biedak naczekał.
Filcowany warstwowo: zewnętrzna warstwa biała, środek od siwego, przez szarość do czerni. Kwiat postrzępiony, trochę nastroszony, nieregularny, średnica 16-18cm.
Ufilcowany dla pani Oli, na jej wyraźne życzenie. Mam nadzieje, że przypadnie nowej właścicielce do gustu :)

Dokumentację fotograficzną nadzorowała Szczotka.
Kicia często pomaga w filcowaniu, buszuje w czesance, poluje na pojedyncze pasemka, podkrada igły (co jest nie bezpieczne) i czasem kradnie filce suszące się na grzejniku.

piątek, 4 lutego 2011

Fotograficzne rozterki

Za każdym razem gdy robię zdjęcia filcaków mam ten sam dylemat – jak je sfotografować.
Większość fotek robię w nocy, co niestety widać na zdjęciach – przekłamana kolorystyka (kolory są zażółcone, wpadają w sepie) lub zbyt duże kontrasty. Przy odpowiednio dużej ilości zdjęć zawsze coś się da wybrać. Jednak brakuje mi dobrego oświetlenia, najlepiej naturalnego – a do tego trzeba wiosny i jasnych, długich dni.
Kolory i światło to jedno, ale sama kompozycja to twardszy orzech do zgryzienia. Mam chwilami wrażenie, że zdjęcia są przekombinowane. Z kolei gdy są proste wydaja mi się nudne.

Zaglądając na inne blogi widzę świetne fotki, ciekawe i proste za razem.
Jakoś moje takie nie wychodzą. Czy macie jakieś triki lub patenty na dobre zdjęcie?
Ulubione miejsca lub tła na jakich fotografujecie przedmioty?
Każdą rada lub sugestia na wagę złota :o)

środa, 2 lutego 2011

Czas pędzi jak oszalały

To już środa, w moim odczuciu połowa tygodnia minęła. Wydaje mi się, że tym tygodniu wszystko jest na wariackich papierach i brakuje mi chwili, aby chwycić za czesankę.
Pochwalę się jednak broszkami, które turlałam niedawno – dwa proste kwiaty: turkusowy i czerwony.
Turkusowy kwiat, inspirowany bratkami, trafił do Domki w podziękowaniu za wspaniałą gościnę w weekend :)
Czerwony jest mój i tylko mój! ...nie oddam...

Z ciekawości napoczęłam już nową czesankę – bardzo miło się filcowało – jednak, puki co, nie ma się czym chwalić. Czekam na weekend aby dokończyć korale, anioły i zacząć coś nowego.